I tak to właśnie jest - najpierw się dołącza do wydarzenia, potem
czas szybko ucieka, a na końcu okazuje się, że z pierwotnego pomysłu nic nie
zostało.
Może jedno - to dalej jest sukienka...
Materiał
sukienkowy kupiłam w ciemno, bez macania. Przyjechał, poleżał sporo
czasu i w końcu postanowiłyśmy z Maszyną go przerobić. Świetnie nadała
się do tego Anna Moda na szycie 1/2014.
Najlepiej wyglądał model nr 1, skoro na początku i wygląda prosto, to chyba trudne być nie może?
A kuku! Może...
1. Rozmiarówka
Przede
wszystkim jak sie uczy szyć, to korzysta się z gotowców. Umówmy się -
nie umiem (jeszcze) zmieniać wielkości wykrojów. Gotowca wzięłam w rozmiarze 38,
czyli najmniejszym. Może akurat zanim ją skończę, to przytyję... Nic z
tego, powiewający w każdym kierunku namiot rozeźlił mnie do tego
stopnia, że pociachałam boki. I zszyłam. I się nie zmieściłam. Stały
patent w moim przypadku. W każdym razie z tego powodu doszedł zamek na
plecach. Gwoli ścisłości - w przepisie nie ma mowy o zamku.
1a.
Przeczucie mówi mi też, że on jest trochę za długi. Jest? Wymieniać??
Innego nie miałam chwilowo,
a naprawdę chciałam wykończyć sukienkę (albo
ona mnie). Zamki akurat wszywać lubię.
2. Podwinięcie
Nic
trudnego, przejechałam juz zygzakiem jakieś milion kilometrów we
wszystkie strony, co jest koniecznością, gdy overlocka się nie posiada.
Efekt ze sztuki na sztukę coraz lepszy, jeszcze trochę i będę to robić z
zamkniętymi oczami. Ależ ja nie narzekam, tylko dalej uważam, że szycie
na maszynie jest jak jazda samochodem... (obtarłam zderzak).
3. Rękawy
Prościzna generalnie, można zaszewki robić, podwijać, skracać. Lubię je.
4. Dekolt
No
żeby go szlag trafił! Zszyć części plisy, przypiąć, przyszyć. Wyciąć
naddatki... trzy dni później zrobić dziurkę na guzik. Guzik doszyć.
Czytałam te punkty często, głośno, drukowanymi literami - nic nie
pomogło, zszyte plisy wylądowały w koszu, depresja zajrzała w oczy i
wtedy podwinęłam nieszczęsny dekolt wkoło ręcznie. Że prawie lamówka,
proszę państwa. Ręczna.
Guzika nawet nie wybierałam, bo przecież i tak nie miałam do czego go przyszyć.
5. Walka z dekoltem
To
jeszcze nie koniec przebojów. Przecież rozmiar całości był za duży, w
związku z tym rozcięcie na nieszczęsną plisę dekoltu powoli sięgało
pępka. Nie o to mi chodziło, ale zszycie dwóch połaci materiału na
środku przodu uznałam za mało gustowne. Dlatego powstała wstawka z tego
samego materiału (niewykluczone, że za prawą uznałam złą jego stronę...)
w kształcie trójkąta, podnosząca trochę linię wycięcia (może trochę za
za mało, da się jeszcze zrobić).
Wkładka wstawiła się w sukienkę ręcznie.
6. Zagłada dekoltowa
Natomiast
pokazana góra dekoltu interesująco rozchodzi się na boki i każe mi się
zastanowić - co z nią zrobić. Koncepcja haftki tak czy siak wymaga
podniesienia najniższego punktu cięcia. I przerażająco jasno widzę, że
na tym się skończy...
Podsumowując - cuda wyszły, a nie sukienka z gazetowego wykroju. Kolory na zdjęciach zależą od pory fotografowania (dzień i noc) i wielu ustawień aparatu, których też się uczę. Wykrój to jeszcze nie wszystko. Sukienka da się nosić. Granatowa nić wybrana specjalnie, dzięki temu nie jest mdło. Widać niedociągnięcia, ale jak wiemy hasło bloga brzmi "zmagania", a nie "perfekcyjna krawcowa". Wszywanie plis dekoltowych wymaga korepetycji. A żelazko naprawy (zasługa kota - ja bym nie rzucała żelazkiem o podłogę). Do noszenia raczej dobiorę pasek, może to będzie lepsze. Ale czy wtedy ten długi zamek...?
Aj!?!?
Sukienka próbowała wziąć udział w akcji:
I już :)
Dobrze rozumiem, że to pierwszy ciuch? Bo jak pierwszy, to fiuu.. Ja zaczynałam od spódnic, bo w życiu nie poważyłabym się brać za jakieś lamówki, marszczenia i przede wszystkim rękawy! :-)
OdpowiedzUsuńGratulacje. Zamka bym nie wymieniała, tylko rozprasowała materiał przy jego dolnym końcu. Fajny taki granatowy kontrastowy :-)
P.s. Wstaw sobie widżet obserwacji google, będzie Cię łatwiej dodać i obserwować :-)
Dziękuję! to jeden z pierwszych ciuchów, spódnica też już była, ale jeszcze nie na blogu:) Z materiałem powalczę za pomocą działającego żelazka.
UsuńA z tymi widżetami to cały czas walczę i próbuję ogarnąć to jakoś na tym blogu, duużo tych ikon i funkcji... :)
i tę próbę sukienka zakończyła sukcesem :) pierwsze wyzwanie sukienkowe zaliczone oby tak dalej Aniu
OdpowiedzUsuńach! pysznie się pysznię :) to znaczy duma taka we mnie, a nie pychota :) czekam na następne wyzwania! i dziękuję za dobre słowa! :)
OdpowiedzUsuńAniu - marudzisz! sukienka jest pierwsza klasa! Twoja odwaga - jest ogromna! suwak - idealny! a dekolt - intrygujący! I tak ma być :-)
OdpowiedzUsuńKota! Aniu! to chyba tylko odwaga :) W każdym razie oswoiłam się z tą sukienką... i chyba spróbuję znowu jakąś uszyć... :) dziękuję za wsparcie :)
OdpowiedzUsuń