Ano czas je trafił. Cudne były, wygodne, rozciągnięte, sprane,
u-lu-bio-ne po prostu. Służyły dzielnie, dopóki ich nie trafiło i
pojawiły się dziury.
Hm..., z jednej strony
dziurawe portki modne są, ale ja jakoś za modą nie nadążam, chyba, że
przypadkiem:); z drugiej - jakby to powiedzieć, wiek robi swoje i wcale
nie wiem, czy jestem już taka duża (dojrzała znaczy), czy nudna, ale
jakoś... dziurawe... chyba nie!
Spodnie
trafiły więc w otchłań rzeczy "na kiedyś, po coś" (co aktualnie zajmuje
nam dwie spore szafki), a potem zaczęłam romans z Maszyną.
Czytanie
blogów o szyciu nauczyło mnie, że Łuczniczka dżins przyjmie jak swój i
problemów robić nie będzie. Ale to teoria. W praktyce potrzebowałam
specjalnej igły.
Gdy już byłam na etapie "w
środku nocy zapytaj, a powiem jaka igła do czego" z otchłani wyjrzały
portki. Szału nie było, bo to męskie portki były, więc tylko skróciłam
nogawki. Teraz dalej leżą, czekając na inspirację. Moją - ich nie
podejrzewam.
Natomiast sprane, u-lu-bio-ne powiedziały "zrób z nami coś". No to je opitoliłam :) pozbywając się wszystkich dziur.
Potem
pozostało już zszyć dół w ramach dna torebki. Potem rozpruć i zszyć na
nowo, bo Maszyna pojechała z ułańską fantazją, mimo specjalnej igły do
dżinsu.
Przygotowałam podszewkę, z bawełny w
serduszka (no wiem, ten mój wiek... ale może torba spodoba się znajomej
nastolatce?) (przypomina mi się, że jednak aktualnie nastolatki ubierają
się na czarno, nie na różowo...) (kurka, znowu mam to pruć??)
Potem
do dżinsowej warstwy przyczepiłam kilka ćwieków i zszyłam trochę
prosto, a trochę na siłę podszewkę z dżinsem. Aha, z nogawki dorobiłam
ucho torebkowe i zostało ono wszyte między dwie warstwy materiałów. Do szczęścia brakuje guzika lub kawałka rzepa. Chyba dorzucę...
Po
namyśle z Maszyną - dorzuciłyśmy torebce do imidżu:) kawałek
łańcuszkowej bransoletki, co by nastolatka była bardziej "trendi",
aczkolwiek teraz się zastanawiam, czy jednak ten róż przejdzie... Co
mnie strzeliło z tymi serduszkami? I jeszcze różowe??
Uwielbiam Cię czytać! :-)
OdpowiedzUsuńPomysł na torebkę pozwolę sobie podkraść, bo stare jeansy to u mnie na kilometry albo nawet na tony można liczyć. A podklejałaś jakimś sztywnikiem?
Podkradaj bez wyrzutów :) Nie używałam sztywnika, dżins był wyprany bez płynu do zmiękczania, więc sam w sobie nie jest za miękki. Za to będzie się wycierał z biegiem czasu [jak moje portki:)]. A za czytanie dzięki :) cieszę się, że się podoba :)
OdpowiedzUsuń