logo

środa, 2 grudnia 2015

Trochę słońca - komplet dla Avy

Tutaj grudzień, a ja w zaległościach znalazłam... komplecik, który od dobrych paru tygodni testuje kilkumiesięczna użytkowniczka rzeczy milusich, kolorowych, cieplutkich i bajeranckich. Kilka takich bajerów pokażę Wam dzisiaj.

Przede wszystkim zaczęło się od motylka. Wszyscy wiedzą - podusia z płaskim środkiem, co by główka nie uciekała na boki. Sprawdza się w podróży, w czasie spania, jest ładna i funkcjonalna. O, to właśnie ta:


Wszystko pięknie, ale pewnie niektóre z Was pamiętają, że spowodowała ona szyciową wizytę w szpitalu mojej ręki. Tak właśnie bywa, gdy chce się przewlec nitki szydełkiem, skutecznie unieruchamiając z jego pomocą motyla, szydełko i palec... Na szczęście druga wersja motylka powstała już bez strat własnych.


Kolorowa bawełna z łowickim wzorem, słoneczne minky i naprawdę nie rozumiem, dlaczego wzbudziło to taką sytuację na oddziale SOR-u. Lekarze się nie znają! :)
Dodatkiem do motyla był kocyk, który ma spełniać dwie funkcje: otulać i jednocześnie robić za wkładkę do wózka albo fotelika samochodowego. Udało się!


Przy tym uszytku poszło gładko, godziny nabierania wprawy przy minky dały dobry rezultat. Więcej walki było z bajerami, czyli dziurkami na przewleczenie pasów fotelika. Ale Maszyna ze swoim zygzakiem poradziła sobie śpiewająco!


Rozstaw dziurek dopasowany do wybranego wcześniej fotelika, do dziś nie szyłam nic podobnego, więc ostatecznie nie wiem - dobry pomysł z tym zygzakiem? Czy można było mniej pokrętnie?


Dzięki bajeranckiemu zygzakowaniu warstwy kocyka trzymają się na miejscu. I tutaj wystąpiła łowicka bawełna z minky, co by dziewuszkę otulać i ogrzewać. Fakt, kocyk trafił do właścicielki sporo czasu temu, teraz, na zimę, dodałabym jeszcze ocieplinę do środka. Wiadomo, zimno jest.
A jako dodatek specjalny, taki bajer już zupełny - do kompletu dołączyły koniki. Wzbudziły one sensację i okazało się, że one nie są takie całkiem zwyczajne - to niemal koniki z Dalarna!


Dumnam z siebie niesamowicie, że takie rzeczy potrafię! Nie groziło mi tu szydełko, ani humory Maszyny - po prostu szycie poszło gładko! W roli ekspozytora wystąpi tu co prawda kij od szczotki, ale kto powiedział, że musi być hiper stylowo? :)



Bo te rżące koniki, to zawieszki są, proszę ja Was. I można je spotkać przypięte do wózka małej Avy. Bajer, prawda?


Jesteśmy z Maszyną dumne, a właściwie z moją szpitalną ręką, że tak ładnie, prawie bez przeszkód, tak zgrabnie i z polotem - że uszyłyśmy to wszystko. :) A poniżej komplet w... komplecie i kuń jak żywy!


Słoneczny komplet się spodobał, a ja życzę wszystkim Wam więcej słońca w te grudniowe dni. :)

4 komentarze:

  1. Bardzo radosne i optymistyczne! Uszyłam memu dziecięciu takiego motylka, ale u nas się nie sprawdził. Natomiast ten otulacz bardzo mnie zafrapował!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wprowadza trochę słońca :)
    Z motylkiem może być różnie - w końcu każde małe jest indywidualistą :), a otulacz sprawdza się nawet teraz, jako warstwa dodatkowa w wózku.
    W foteliku samochodowym też dawał radę, ale na przyszłość już wiem, że trzeba usztywnić miejsca dziurek na pasy - materiał nie jest aż tak odporny na intensywne użytkowanie... :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Połączenie kolorów jak i całość jest pod wrażeniem. Sama przymierzam się do uszycia takiego kocyka lecz najpierw muszę wybrać jakiś materiał:).

    OdpowiedzUsuń

Ann dziękuje za odwiedziny i opinie, a Maszyna zaprasza ponownie :)