Szyję na maszynie. Czasem - maszyna szyje za mnie. Lub beze mnie. Zazwyczaj jednak się dogadujemy, a efektem są duże i małe wynalazki: przydatne i artystyczne, dekoracyjne i śmieszne.
Czasem można je nawet ubrać. Na siebie.
O ile dysponuje się odpowiednim zasobem odwagi i poczucia humoru:)
Maszyna wzięła się i przywiozła do domu samochodem. W samochodzie wylądowała, bo Dziadek stwierdził, że spodni już sobie skracać nie będzie i mankietów też nie będzie podwijał. Maszyna wylądowała więc w pokoju pełnym gratów, w kącie pod migoczącą żarówką. Aż któregoś dnia zbuntowała się
i postanowiła napaść na mnie. Podcięła mi nogi kablem, przeszkodziła w prasowaniu i zarzuciła mi na głowę całe pudło nici.
Trzy dni później, gdy już zdołałam się z nich wyplątać - złapałam kawałek szmatki i zasiadłam do Maszyny.
Okazało się, że szyje całkiem dobrze, o ile opuści się stopkę i właściwie nałoży nitkę...
Szyje całkiem nieźle, jeśli tylko umie się utrzymać kierunek szwu prosto... Nie mówiąc o materiale, który lubi spod stopki uciekać...
Szyje całkiem... No, bardzo dobrze! O ile spełni się wszystkie powyższe warunki...
Ciekawość świata i wieczne próby pozwoliły Maszynie wprowadzić się do mojego pokoju. Dostała więc własne biurko, lampkę, obrusik, pędzelek do czyszczenia, olej do oliwienia, pasujące szpulki, kolorowe nici
i szmatki.
Zaprzyjaźniamy się :)
Hej! Nie znalazłam u Ciebie adresu mailowego, więc piszę tutaj ;)
OdpowiedzUsuńNapisałam instrukcję jak podlinkować grafikę :) o tutaj:
http://zapomnianapracownia.blogspot.com/2012/06/akcja-uwolnij-tkaniny.html
Mam nadzieję, że Ci pomoże ;)
Dziękuję za super tutorial:) - wszystko działa :)
UsuńPięknie piszesz o swojej maszynie :-) dobrze, że moja tego nie czyta :-)\
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jak patrze na niektóre moje uszytki, to... dobrze, że chociaż fajnie piszę :)
Usuń