logo

sobota, 5 września 2015

Narzuta z czerwonym

Polecenie było takie: uszyj narzutę na łóżko, najlepiej z dużą ilością czerwonego, ale taką dla dziewczynki. Aha, żeby ta narzuta to też jako pled/przykrywka/kocyk/mata/wszystko mogła służyć! Nie powiem, poskładało mi się wszystko w myślach i tak pocięłam materiały, że wyszło... 

Wymiary narzutki, mogącej też służyć za pelerynkę w dziewczęcej zabawie, to 80*100cm, zgodnie z zamówieniem.


Jest czerwono, są gwiazdki dla miłych snów i całkiem zgrabnie to wygląda po złożeniu. Pojawiają się elementy szarości, dla przełamania tej ilości czerwieni, ale! jest i róż i są serduszka, w końcu to dla małej księżniczki!


Szarość mamy na obrzeżach pledu, jakoś tak pięknie te boki wyszły, że ohoho!! Nie dość, że dopasowane do wymaganej wielkości, to jeszcze wzór na bawełnie idealnie zgrał się z moimi oczekiwaniami i stworzył piękny margines!


Poszczególne elementy mojego marginesu przeszyłam według linii, które wyznaczył wzór. Ponieważ w środku mamy dość grubą ocieplinę - całość tworzy przestrzenne wrażenie i bardzo mi się podoba. Chyba nawet jestem dumna z tego pomysłu! A zdjęcie powyżej dodatkowo przybliża nam tło użyte do zdjęć - piankę tapicerską o grubości 3cm, co prawda nie wykorzystaną w produkcji narzuty, a jedynie przy obijaniu kuchennego narożnika. Jak patrzę na te zdjęcia, to aż żałuję, że ją pocięłam!
Czas odkryć wnętrze zamówienia:


Złożone z kwadratów bawełnianych, posiadających czerwień (tak miało być w założeniu), trochę bieli dla rozjaśnienia, szarość, którą osobiście uwielbiam i... ptaszki w barwach odpowiednich do sytuacji. Środek narzuty jest decydujący i przedstawia imię właścicielki, naszyte na wierzchu (o rany jak ten zygzak mnie zmęczył!), również wpasowane w oczekiwane rozmiary całości dzieła. No, proszę Was - toż to jest dzieło prawie patchworkowe, z pikowaniem, fantazją i... w ogóle, czego tam nie ma! Jestem z siebie dumna!


Mam nadzieję, że Hania jest równie zadowolona, bo jak dla mnie (posłużę się określeniem starszych wyg pikowania) motanie się z tą kanapką nie było łatwe. Nie dość, że przygotowanie wierzchniej warstwy, to jeszcze ocieplina (dość gruba) i spód, brakowało tylko sałaty i plasterków ogórka do pełni szczęścia! Dawno już nie użyłam tylu szpilek na raz! Ale pewnie każda z Was wie o co chodzi.


Moje dumne dzieło w całości powyżej, a dla pewności - nie, ono nie jest krzywe, bądź ściągnięte szwami - to po prostu ustawienie aparatu nad pstrykaną rzeczą... Aha, co do kanapki z ogórkiem: jedna ptaszyna wyróżnia się zielonym umaszczeniem. Tak dla odmiany.
Jakoś tak harmonijnie mi się to ułożyło w tym szyciu, ale przyznaję, jako że narzuta powstała już jakiś czas temu - że spróbowałabym teraz inaczej ułożyć niektóre elementy..., ktoś coś dostrzega?

Całościowo:
No, było z tym trochę pracy, ale całkiem zabawnej. Żadna szpilka nie została ranna. Wykorzystane materiały pochodzą z mojej ulubionej Szyciarni. A materiał w serduszka z szarościami pokochałam całkowicie.

Dodatkowo:
Co mniejsze uszytki lub zdjęcia okolicznościowe znajdziecie też na moim profilu na Facebooku, bo przecież jak można go nie mieć! :)
A całkiem dodatkowe zdjęcia i... właściwie tylko zdjęcia, ale za to przeróżne, znajdziecie na moim świeżym Instagramie. Tam to dopiero jest ciekawie!

7 komentarzy:

Ann dziękuje za odwiedziny i opinie, a Maszyna zaprasza ponownie :)