logo

poniedziałek, 24 listopada 2014

Dzianinowa przygoda

Dziś prezentuję bluzkę domową. Do biegania po domu (jest gdzie biegać), jak słusznie można się domyślać. Do gotowania i sprzątania. I tulenia kota (chociaż bluzka protestuje, z powodu kłaków). Do prezentacji w wyzwaniu. Do myślenia, co by tu jeszcze zmienić. I dlaczego nie wpadłam na pomysł z zaszewkami...

Bluzka domowa w kolorze bliżej nieokreślonym, sprzedanym jako zieleń, a mnie wychodzi szary. Bury. Przemielony zielony. Coś jak aktualna, jesienna trawa. Do tego dzianina typu komin. Jak babcię kocham zastanawiałam się, czy aby wszystko ze mną w porządku, gdy dostałam ten wielki zwój. To był pierwszy raz, chciałam zaznaczyć.


Bluzka leżąca, podwinięte mankiety (prościzna), podwinięty dół (phi, nawet wyszedł prosto, gdyby ktoś widział coś innego na zdjęciu), zszyte rękawy bez falbanek (phi, luzik).


Dekolt wykończony (tak ja ja, tu prościzny nie było), typu łódka. Właściwie to kuter wyszedł, a nie łódka, ale zręcznie przyszyłam brzegi ściegiem nie-widać-go-jakby-go nie-było. No i teraz widzicie, dolne szwy proste. Dzianina da się ogarnąć, łatwizna (z odpowiednią igłą oczywiście)...
Nie jestem pewna, czy bardziej zachwyca mnie uszyta bluzka, czy ta jakość zdjęć, przy których pracowało całe nasze gospodarstwo domowe, więc na wszelki wypadek pokażę jeszcze solidne zbliżenie na szewki:

Tak, tak, jak widzicie na górze strony, wymyśliłam sobie hasło i tak postaram się podpisywać zdjęcia. Tak w kwestii technicznej. Dodać mogę, że ta dzianina jest bardzo przyjemna, meszkiem pokryta od wewnątrz (kolejny kwadrans myślenia - komin już przetrawiłam, ale która strona to prawa??).

A teraz przejdźmy do sedna twórczości i już nic nie będzie takie samo:


No więc tego..., są, są, zaszewki widziałam, w internecie ktoś pokazywał, jak je zrobić. Nie wpadło mi to do głowy w procesie tworzenia. Ale w sumie na żywo, wielkie, ciepłe żywo, ja tam się nie kłócę o to dopasowanie. Przynajmniej cieplej. Domowo znaczy. Ale tuż przed wyjściem, bo twarz makijażem zrobiona, przyznaję bez bicia. Dłoni nie malowałam.


Może odrobinę węższe te rękawy mogłyby być? I kolor tutaj najbardziej zbliżony do oryginału. Tego szaro, buro, zzz..., zieleń?? Ale długość jest ok, do domowego mycia filiżanki po kawie mogę je podwinąć, ale poza tym pasują domowo i-d-e-a-l-n-i-e!


Nie mogę się wprost napatrzeć, zdjęcia cudne, bluzka uszyta, wyzwanie poznańskie zaliczone, dzianina z internetu, wykrój - kompozycja własna. No, cudnie po prostu!
:)


6 komentarzy:

  1. dzianina wygląda na taka solidną, mięsitą a więc idealną na chłodne, zimowe wieczory spędzane w domu na kanapie ;), rękawki troszkę jakby za szerokie do takiej drobinki jak Ty i nieco za długie, ale w zasadzie czemu nie, jak będzie zimno w łapki to można je schować w rękawie (ja takie lubię niestety) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest ciepło i przytulnie, zwłaszcza przy tej pogodzie! Z rękawami się zgadzam, szczególnie, gdy trzeba było narzucić na wierzch coś jeszcze, przed wyjściem z domu... Projekt do dopracowania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, zdjęcia - nowa jakość :-) Jak zrobiliście białe tło i takie oświetlenie?
    A wiesz, że u mnie komin leży i leży, i ja kompletnie nie wiem, jak go przekroić, żeby było równo?! Kto w ogóle wymyślił te kominy, ja się pytam?!
    Bluza faktycznie trochę jak ze starszej, większej siostry ;-) ale kto by się przejmował, skoro to ma być najwygodniejsza-na-świecie-bluza-domowa :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. A dziękuję bardzo :) zdjęcia w końcu zaczęły wyglądać, aż za bardzo nawet, hihi, więc teraz uczę się nowych rzeczy.
    Dokładniej: coś na kształt białego lub jasnego tła (u mnie dzianina, którą miałam pod ręką), zestaw lamp studyjnych (idealnie strzelających też po oczach) i narzeczony, który to obsługuje. A potem zabawa przy obrabianiu, czyli czyszczenie brudów i dołożenie logo. Zgłębiam to na razie i dlatego posty są rzadziej.
    A bluza sprawdza się idealnie, choć tak, zgadzam się coraz głośniej - wieeelkie są!
    Następne dopracuję.

    A rozcinanie komina - wygrała podłoga - tylko tam udało mi się równo ułożyć, pospinać i przeciąć w miarę dokładnie. W miarę... Ale jest z tym trochę zabawy, przyznaję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa, lampy studyjne. To wszystko tłumaczy :-) Ech, trzeba będzie chyba zainwestować w jakieś sensowniejsze oświetlenie na zimę, bo ciemnica u mnie straszna, a na zewnątrz ziiiimno.

      Usuń
    2. No właśnie ta zima - nie zima nie sprzyja akcjom zdjęciowym na zewnątrz. Lampy taak, przydają się :) Zwłaszcza, umie się to wszystko obsługiwać, czego ja nie potrafię... :)

      Usuń

Ann dziękuje za odwiedziny i opinie, a Maszyna zaprasza ponownie :)