Dlatego dzisiaj przedstawię swoje dziełka z ostatnich dwóch miesięcy, wykonane techniką "Spróbuję - może wyjdzie.Coś". Wykorzystane oczywiście zostały tutaj wszystkie patenty złapane z internetu. Plus własna przewidywalność, a może nawet cienie rozsądku - jak to przetnę tutaj, to za cholerę tego potem nie zszyję.
Wyszła kosmetyczka przestrzenna. I jestem dumna.
Wykorzystano tutaj poszewkę z Ikei, kupioną na wyprzedaży, fajny sztywny materiał. Zamek z poszewki wypruty, zamek w kosmetyczce wszyty - nic w przyrodzie nie ginie.
Biel z błękitną podszewką. Cudna! No nie wiem, może ta końcówka zamka powinna być głębiej?
Ale za to jak formę trzyma!
Przestrzenna 2. To adres kolejnego uszytka, tym razem ze złapanego w "Bławatku" sztruksu. Pałam do niego miłością (do sztruksu), chociaż zawsze źle mi się kojarzy podczas szycia. Prucia. Siepania.
Ja wiem, ja wiem. Zdjęcia nie pokazują właściwych kolorów, ale sztruks jest szary, a podszewka żółta. Tak ładnie mi się skomponowało.
Kanty są, pojemność jest. Zamek na właściwym miejscu. [ironia] Dochodzę do perfekcji...
A tu już ewidentne mistrzostwo świata. Nie dość, że całość łatana, to jeszcze z kikutkiem do trzymania!
No proszę Państwa, no popatrzcie tylko!
Powyżej wykorzystano poszewkę białą, już wspomnianą oraz poszewkę zieloną w białe kwiaty, kupioną na wyprzedaży w dyskoncie. Ponieważ poszewki to ja już umiem sobie sama uszyć, nie mam obaw przed pocięciem kupnej. I wykorzystaniem zamka oczywiście.
Nie mam zdjęcia uszytka w środku. Kosmetyczki też nie, została prezentem dla Ulubionej. Chociaż te środki mnie bardziej niepokoją pocieszam się, że niektórzy w internecie też ich nie pokazują. Ale ja wykończyłam je ładnie. Zygzakiem.
A na koniec ekspresji przestrzennej dżinsowa kosmetyczka z elementami ozdobnymi. A o!
Wykonana z kawałka nogawki spodni, recykling taki, ma kikutka, pasujący kolorem zamek i na wierzchu fantazję resztkową, czyli co mi się błąkało w kartonach.
Elementy fantazyjne połączone zostały metodą patchworkową, och! I naszyte na wierzchu. I och! Wyszło ten teges odrobinę krzywo. Ciiii....
Za to kikutek ładny.
A w środku podszewka z Nowej Soli, czyli z łupu za 3 złote. Ładna podszewka.
I to przestrzenne opakowanie rzeczy różnych poszło do ludzi. Znaczy się, urodzinowo do koleżanki.
I na tym chwilowo kosmetyczne szaleństwo się kończy :)
Fajne, wyglądają na bardzo pojemne :)
OdpowiedzUsuńPojemne są w miarę... :) ale na krótki wyjazd z miniaturkami kosmetyków - idealne:)
UsuńSztruksową wykorzystałam jako wyjazdową apteczkę i wszystkie tabletko-żelo-spreje komarowe się spokojnie zmieściły :)
Wow, toś poszalała :-) Najbardziej kolorystycznie podoba mi się zielono-biała. No i ma kikutek. A jeansową to mnie zainspirowałaś, bo szukałam pomysłu na odporną kosmetyczkę (poprzednia z bawełenki okropnie się zeszmaciła). Ale że Ci się chciało tak taśmowo... mnie na ten przykład od razu ciągnie do nowego "czegoś".
OdpowiedzUsuńW kwestii zamka to popatrz sobie tu: http://etiblog.com.pl/kosmetyczka/
Ta zielono-biała też bardzo przypadła mi do gustu, podobnie jak obdarowanej :)
UsuńA od wczoraj zastanawiam się nad solidną nazwą na kikutka, ale żadna mi się nie podoba :)
Wiesz co, ja też wolę co chwila próbować nowego szycia:), ale jeśli coś nowe fajnie wyjdzie od razu, to aż ma się ochotę ponowić próbę :))
ładniutkie te kosmetyczki, też podpisuję się pod zachwytem nad biało-zieloną
OdpowiedzUsuńMateriał urokliwy, szkoda, że ta poszewka była taka mała:)
OdpowiedzUsuń