logo

sobota, 27 grudnia 2014

Zawinę szyję w jesienny szal...

Zima przyszła, nawet ze śniegiem, a ja mam zaległości w prezentacji uszytków jesiennych. Zwłaszcza, że wzięły one udział w poprzedniej kampanii poznańskich dziewczyn szyjących. Uzupełniam zatem braki i pokazuję. Z pełnym zaangażowaniem, że w końcu coś robię, a nie tylko siedzę i jem :)

Na pierwszy rzut poszła czapka. Kawałek melanżowej dzianiny, acz niestety ze sztucznym dodatkiem, plus bawełna, czarna w białe grochy. Współgrało mi to pięknie, więc połączyłam.


Garneczek wyszedł piękny, a przecież odrysowany od posiadanej już czapki. No, może przesadziłam jednak z ilością centymetrów, ale też wzięłam pod uwagę, że bawełna owa, czarna w białe grochy, absolutnie się nie rozciąga. A jednak zamierzałam czapkę nosić. Na głowie.


Rozmiary części ciała mam standardowe, na szczęście, dlatego wymyśliłam, że ów garneczek można śmiało i szybko przerobić na nieco mniejszą michę - zawijając jej dół. Podwijając - wyciągnąć można na wierzch więcej świetnej, nierozciągliwej bawełny. Czarnej w białe grochy.
Czasem jednak świadomość posiadania jakże sporej liczby białych grochów na głowie mnie przerasta i wtedy czapka żyje własnym życiem, powiewając sobą, niczym chorągwią na wietrze. Na mojej głowie. Z minimalną ilością białych grochów na czarnym tle.

Do kompletu, bo czapce jednak czegoś brakowało, uszyłam sobie komin. Nie dla Mikołaja, nie dla kominiarza -  dla mojej szyi, którą atakował jesienny wiatr. Nie zgadniecie, ale wykorzystałam do tego szycia melanżową dzianinę (niestety ze sztucznym dodatkiem) i... bawełnę... czarną... w ... :)

Komin szal owija szyję dwukrotnie, jednak wyszedł trochę za cienki i za wąski, więc wystarczył tylko na jesienny, spokojny wiatr. Przed atakami ostrzejszego wichru nie ochronił mnie nawet cały batalion białych grochów. Na czarnym tle. Za to melanż prezentuje się całkiem przyzwoicie.


Komplet prezentuje się całkiem sympatycznie, udało mu się dopasować do większości moich jesiennych stylizacji, nawet ogromna łącznie ilość białych grochów przestała mi się śnić po nocach. Ale to może dlatego, że jesień się skończyła, a tym samym i zestaw czapka + komin leżakuje, czekając z niecierpliwością na następny sezon.


Melanże i grochy kupiłam przez grupy dla szyjących na FB, a wykrój na czapkę mam na podstawie własnych ciuchów. Cięcie komina poszło na żywca, na szczęście żaden z materiałów nie protestował. W wyczynach towarzyszyła igła do szycia dzianin. Plus wyzwanie, w którym wzięłam udział.    

6 komentarzy:

  1. no piękne dzianionowo-groszkowe uszytki
    może jeszcze tak fota ich w użyciu ?:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję :) póki co, pogoda nie sprzyjała zdjęciom w terenie, co by pełną krasę uszytków pokazać, a jak już słońce jest - to brak fotografa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne zestawienie tkanin. taki komin szal też chętnie bym sobie sprawiła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, serce mi rośnie za pochwały mojej weny kolorystycznej :) Dziękuję :)

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. I najważniejsze, że na aktualny stan pogodowy też pasuje :)

      Usuń

Ann dziękuje za odwiedziny i opinie, a Maszyna zaprasza ponownie :)