logo

wtorek, 29 września 2015

Słodkich jesiennych snów

Jesień zaczęła się na dobre, a moje najnowsze uszytki nadają się bardziej na poranne słońce, zaglądające w okna. Ale nie przesadziłam - wędrują one aktualnie po obrzeżach południowej Francji, gdzie akurat słońca nie brak i nawet można kąpać się w rzece, jak donoszą. Przynajmniej pasują kolorystycznie!

Domowy remont trwa w najlepsze, dlatego te drobne uszytki powstały już jakiś czas temu. Teraz, ze względów bezpieczeństwa, Maszyna zabezpieczona i schowana jest tak dobrze, że sama mam problem ją znaleźć. Ale mam kilka zdjęć sennych rzeczy.


Wszelkie odcienie niebieskości były w tym wypadku najmilej widziane, a kwiatuszki ponoć stanowią mistrzostwo świata - no, wierzę, cóż mi pozostało!


Rejwach remontowy naprawdę trwa, dlatego w ostatnich chwilach bez kurzu/gruzu/pyłu udało mi się zaanektować kawałek biurka na zdjęcia. Nie było łatwo, a blat nie jest biały. Jak widać. Za to doskonale widać poduszki podróżne i do spania, sztuk dwie.


Do kompletów poduszkowych przygotowałam opaski na oczka. Specjalnie na francuskie, słoneczne poranki. Lepiej się w nich śni/budzi, prawda?


Miękka bawełna, otulająca naszą szyję, głowę i mięciutka opaska z delikatną gumką, prosto z zaprzyjaźnionych Koralianek, gdzie też są... koraliki, ale chyba byłoby ciężko w nich spać!?

"Oczka", zaślepki, czy też po prostu: opaski, są dwustronne. Tak dla pewności strona pierwsza:


I strona druga:


Aż mi się spać zachciało! Aż żałuję, że obie opaski wybyły i nie mam żadnej dla siebie. Chyba trzeba będzie to uzupełnić!


 I te mięciutkie poduszki, wypełnione kulką silikonową, ze wspaniałą, kwiatuszkową bawełną prosto z Szyciarni, cuda - wianki!

Dużo do szycia to tu naprawdę nie było, ale jaki senny efekt!


Cóż, wracam do remontowych porządków, a Wy trzymajcie proszę kciuki za mój szybki powrót do szycia! W planach jest właśnie zagospodarowanie kącika szyciowego na miarę Maszyny. :) 

sobota, 5 września 2015

Narzuta z czerwonym

Polecenie było takie: uszyj narzutę na łóżko, najlepiej z dużą ilością czerwonego, ale taką dla dziewczynki. Aha, żeby ta narzuta to też jako pled/przykrywka/kocyk/mata/wszystko mogła służyć! Nie powiem, poskładało mi się wszystko w myślach i tak pocięłam materiały, że wyszło... 

Wymiary narzutki, mogącej też służyć za pelerynkę w dziewczęcej zabawie, to 80*100cm, zgodnie z zamówieniem.


Jest czerwono, są gwiazdki dla miłych snów i całkiem zgrabnie to wygląda po złożeniu. Pojawiają się elementy szarości, dla przełamania tej ilości czerwieni, ale! jest i róż i są serduszka, w końcu to dla małej księżniczki!


Szarość mamy na obrzeżach pledu, jakoś tak pięknie te boki wyszły, że ohoho!! Nie dość, że dopasowane do wymaganej wielkości, to jeszcze wzór na bawełnie idealnie zgrał się z moimi oczekiwaniami i stworzył piękny margines!


Poszczególne elementy mojego marginesu przeszyłam według linii, które wyznaczył wzór. Ponieważ w środku mamy dość grubą ocieplinę - całość tworzy przestrzenne wrażenie i bardzo mi się podoba. Chyba nawet jestem dumna z tego pomysłu! A zdjęcie powyżej dodatkowo przybliża nam tło użyte do zdjęć - piankę tapicerską o grubości 3cm, co prawda nie wykorzystaną w produkcji narzuty, a jedynie przy obijaniu kuchennego narożnika. Jak patrzę na te zdjęcia, to aż żałuję, że ją pocięłam!
Czas odkryć wnętrze zamówienia:


Złożone z kwadratów bawełnianych, posiadających czerwień (tak miało być w założeniu), trochę bieli dla rozjaśnienia, szarość, którą osobiście uwielbiam i... ptaszki w barwach odpowiednich do sytuacji. Środek narzuty jest decydujący i przedstawia imię właścicielki, naszyte na wierzchu (o rany jak ten zygzak mnie zmęczył!), również wpasowane w oczekiwane rozmiary całości dzieła. No, proszę Was - toż to jest dzieło prawie patchworkowe, z pikowaniem, fantazją i... w ogóle, czego tam nie ma! Jestem z siebie dumna!


Mam nadzieję, że Hania jest równie zadowolona, bo jak dla mnie (posłużę się określeniem starszych wyg pikowania) motanie się z tą kanapką nie było łatwe. Nie dość, że przygotowanie wierzchniej warstwy, to jeszcze ocieplina (dość gruba) i spód, brakowało tylko sałaty i plasterków ogórka do pełni szczęścia! Dawno już nie użyłam tylu szpilek na raz! Ale pewnie każda z Was wie o co chodzi.


Moje dumne dzieło w całości powyżej, a dla pewności - nie, ono nie jest krzywe, bądź ściągnięte szwami - to po prostu ustawienie aparatu nad pstrykaną rzeczą... Aha, co do kanapki z ogórkiem: jedna ptaszyna wyróżnia się zielonym umaszczeniem. Tak dla odmiany.
Jakoś tak harmonijnie mi się to ułożyło w tym szyciu, ale przyznaję, jako że narzuta powstała już jakiś czas temu - że spróbowałabym teraz inaczej ułożyć niektóre elementy..., ktoś coś dostrzega?

Całościowo:
No, było z tym trochę pracy, ale całkiem zabawnej. Żadna szpilka nie została ranna. Wykorzystane materiały pochodzą z mojej ulubionej Szyciarni. A materiał w serduszka z szarościami pokochałam całkowicie.

Dodatkowo:
Co mniejsze uszytki lub zdjęcia okolicznościowe znajdziecie też na moim profilu na Facebooku, bo przecież jak można go nie mieć! :)
A całkiem dodatkowe zdjęcia i... właściwie tylko zdjęcia, ale za to przeróżne, znajdziecie na moim świeżym Instagramie. Tam to dopiero jest ciekawie!