z Maszyną, tak obie uciekamy od żelazka. A nawet, jak się uda - to na koniec i tak wygląda to jak zwierzęciu agresywnemu... z pyska... Ale w tym przypadku, to ten gnieciony sztruks wcale nie jest największym problemem...
A i oto ona, spódnica z półkola, z wymiarów z natury (pasuje) i z koloru w szarościach. Nie, właśnie nie ten brąz, a szarości, ale nocne zdjęcia...
Już prawie widać co jest grane, ale jeszcze chwilka. Spódnica podwinięta granatową nitką, żeby nie było za ponuro, przed kolano...
Zwykłe podwinięcie, tylko nitki materiału tak się układają. Ogólnie podwinięte naokoło, bo i taki kształt siłą rzeczy uzyskałam. Nawet to wszystko wygląda:
Nawet w rozpędzie i w półkole krążąc wszyłam zamek, umarłam przy górnym zapięciu i mimo starań, pasek wyprostować się nie chce. Ja go widziałam wyraźnie, jak on przeskakiwał! Ten sztruks!
I straciłam zapał, mimo zapewnień Maszyny, że ona jeszcze może pokombinować... Pozostaje mi paskowa zabawa od nowa? Bo jak sweter narzucę, to nie widać, ale jednak, prawda??