Kolejne wyzwanie za nami, czas na podsumowanie. Mózg nieco wytrzebiony po sporym pisaniu o dzieciach (nie mam dzieci) i wykładzinie w kuchni (nie mam wykładziny w kuchni), a tu jeszcze opis uszytków. Co zrobić... Maszynom stanowczo poszło lepiej.
Dla przypomnienia:
szyjemy spódniczki
Poniżej efekty:
Ten śliczny materiał, dżersejowaty, jak powiedziano w sklepie, wpadł w oko mojej Mamie. Zażyczyła sobie (o Kobieto!) z niego spódniczkę. Staranne przemyślenia doprowadziły do poszukiwania w sobotę, wczesnym popołudniem, gumki, którą miałam wciągnąć w pasie. Pasie spódniczki.
Czyli tunel zrobiony gładko, długość gumki dopasowana do obwodu pasa zainteresowanej, zmarszczenia wynikłe z nagromadzenia materiału - okalają Mamę Moją Ulubioną, mając za zadanie ładnie się układać. Przyszłościowo niewykluczone, że materiał zostanie doczepiony do gumki na stałe, zależy to tylko od chęci Ulubionej.
Długość dobrana wręcz idealnie, zgodnie z życzeniem. Kwiaty na tkaninie układają się cudnie, lekko falując, niczym łuskane lekkim powiewem wiatru. Ot, jak moja wena pisząca dzisiaj szaleje.
Przy dokładnym przyjrzeniu się widać, że łączenia dwóch prostokątnych części materiału prawie nie widać:) Dół podwinięty dwukrotnie, zapobiegnie ewentualnemu strzępieniu się materiału. Podobnie załatwione zostały szwy wewnętrzne. Ach ten zygzak!
W każdym razie letnia spódniczka Mamina jest w fazie testów użytkowniczki i mam nadzieję, że spełnia swoje zadanie:) W realizacji wyzwania gościnnie wystąpił Łucznik mojej Mamy, który użyczył swoich możliwości.
W zadaniu udział wzięła także inna spódniczka. Moja własna, stworzona z pomocą mojej Maszyny. Uszyta prastarym, domowym sposobem. Zapas gumki wszelakiej już miałam i nie zawahałam się go użyć.
Powyższe zdjęcie pokazuje długość spódniczki, prawdopodobny kształt (dopóki nie zawieje wiatr), fantastyczne tło z kawałka prześcieradła i moją starość - zapomniałam wszędzie dołożyć foto-znacznik. Ale to moje zdjęcia! Serio!
O, tu już lepiej. A prastary sposób? Bierzemy taką długość gumki, która odpowiada naszemu obwodowi pasa. I pozwoli jeszcze coś zjeść. Rozkładamy ją płasko na podłodze. Bierzemy materiał, w tym wypadku rozciągliwe w każdą stronę, ewidentnie sztuczne coś. Wycinamy pas długości wybranej przez nas i szerokości równej szerokości dywanu, na którym go kroimy. Staramy się zrobić to prosto - wzór na materiale bardzo pomaga. Staramy się również nie pociąć dywanu. A potem robimy zakładki i przyszywamy sztuczne coś do szerokiej gumki...
Przyszywamy zygzakiem, by móc spódniczkę na siebie nałożyć. Inaczej może być trudno... Po podwinięciu dołu na wybranej długości...
...możemy już wirować.
Możemy się postarać jeszcze bardziej:
Po lekkim zawrocie głowy możemy już się uspokoić i przejść do szukania okazji, by w nowej spódniczce wyjść do ludzi:)
efekty wyzwania na 5+ obie spódniczki są urocze dzięki fajnie dobranym tkaninom/dzianinom, bardzo podobają mi się te różowe kwiatki na Twojej spódniczce, teraz tylko je eksploatować do woli! :)
OdpowiedzUsuńWyzwanie zaliczone - super!! :) było łatwiej, niż z poprzednim:) a spódniczka czeka na deptakowo-promenadową przechadzkę, tylko właśnie się ochłodziło i pada, auuu!
OdpowiedzUsuń