Uszycie ich nie było wielkim wyczynem, jak już posiadło się umiejętność składania materiałów w odpowiednim kierunku i szycia w odpowiedniej kolejności. Na szczęście chociaż kolory się dogadują.
Pudełeczka zgrabne, dopóki się nie zakurzą, będzie git. Potem wpadną do pralki. Na zdjęciach prezentują się dumnie, chociaż jeden trochę się skrzywił na widok aparatu.
W środku przepastna powierzchnia pozwalająca umieścić sporo skarbów.
Dodatkowo na powyższym zdjęciu mamy niecodzienną możliwość obserwacji idealnie wręcz ( i w nóż) zgranych szwów. Po prostu och! ta moja wiedza!
Idę sobie popakować szpargały w pudełka. Jak wysokości zabraknie, popełnię następne - trochę szersze.
I wrócę niebawem, bo w końcu ileż można milczeć na tym blogu! Pozdrawiam :)
no właśnie ile można milczeć :) pudełka bardzo fajne, ja moje beżowo-czerwone popełniłam na wyzwanie etui i muszę przyznać, że sprawuja się bardzo dobrze, choć rzeczywiście mimo solidnego usztywnienia wewnątrz szczególnie te wysokie bywa wywrotne :)
OdpowiedzUsuńTwoje pudełka są śliczne, widziałam! Przydatne są trzeba przyznać, a z wysokością - są wywrotne, już zdjęcie z pilotami od tv wymagało solidnego wsparcia moralnego, co by nie fiknąć :)
Usuń